Noooo, nie jest tak, że nikt z Polski się tym nie zainteresował. Jest spora grupa miłośników mangi. Oni czytają online. Polskie wydawnicta japońskich autorów uznały pewnie, że nie jest to towar wart wproadzenia na nasz rynek. I rozumiem ich, gdyż nisza jaką jest manga nie jest zbyt zasobna w nabywców z własną gotówką. :) To w większości młodzież jest.

Czy warto promować Japończyka z jego mangą? Mocno bym się zastanowił nad takim ruchem.
Jeśli ktoś rozpozna bliżej ten kierunek zdziwić się może co jest na topie na tym rynku. Nie chcę powiedzieć, że nie ma tam treści wartościowych - bo są - ale wybór powinien być dokonywany z rozmysłem. W PL może być z tym trudno.

BTW 

Na temat tytuowej mangi znalazłem kilka komentarzy na środowiskowym portalu. Wyziera z nich raczej młodzieńcze zakompleksienie. Przydałoby się mocne podniesieni samooceny młodzieży w Polsce. Świadomie nie piszę "polskiej" bo takie egzemplarze zaliczać chyba można do rzadkości.

Komenarze ( pisownia oryginalna):

"MUREM ZA ŁUCJĄ POLSKA GUROM",
"POLSKA PRZEJMUJEEEEEEEEEEEEEEEE",
"POLSKA PRZEJMUJEEEEEEEEEEEEEEEE...Ten server!!!1!".

Kolejny to już ktoś spoza PL ( tłumaczenie w DEEP-L)

"Przyszedłem tutaj, aby zobaczyć dziewczynę okładającą rycerzy, a zostałem dla niewytłumaczalnego przypływu POLSKIEGO NACJONALIZMU."

To wszak oczywistość. Kraje poważne utrzymują stajnie "zagranicznych" speców od propagandyi, (dziennikarzy, redaktorów, pisarzy, etc.)  którym zlecają za grube sumy napisanie (o poważnym kraju) tekstów o tzw. pozytywnym wydźwięku. O politykach czy filmowcach oraz tzw. cielebryta(na)ch  nawet nie wspomnę.

Napiszę cytatem.

"Reagujemy wyłącznie na określone bodźce, jak alkoholicy. Kiedy zaś ktoś proponuje nam coś innego, niż znane już ekscytacje, reagujemy obojętnością. Mechanizm ten jest ważnym przyczynkiem do zrozumienia – dlaczego to, co zwykle określamy jako polską kulturę jest lekceważone, pogardzane lub pokazywane w formułach karykaturalnych. Bo odbiorca nie wie, jak zareagować."

Nic pan nie rozumie.

niekoniecznie, ale tzw. środowisko mediów stosuje ortodoksyjny ostracyzm, jesli ktos wyłamie się z jednolitego antypisowskiegpo frontu.

Czyli brak chętnych do misji kami kaze, bo jeśli zmieni się opcja u władzy, pozostanie im zrobienie licencji na taksówkę.

Korporcja Sorosa ma wiele agend pod rozmaitymi szyldami w różnych krajach, ze szczególnym uwzglednieniem tych, które jeszcze wierzgają trochę wobec walca globalizacyjnego. Tam zatem funduszów się nie szczędzi, mozna okrreślic to jako "no limit".

No to nie dziwota że walec jedzie, mimo rzucania mu tu i ódzie kód na drogę.  Wtedy nieco  się cofnie, nabierze prędkosci i  znowu jest wyrównane.