-

beczka : Katolik Rzymski

W 80 godzin dookoła prawa jazdy

Postanowiłem zrobić prawo jazdy. Dotychczas wystarczał mi rower i komunikacja miejska, ale czasem trzeba kogoś zawieść, poza tym to moje postanowienie noworoczne. Pełen zapału idę więc do ośrodka szkolenia kierowców, gdzie dowiedziałem się, że najbliższa sesja zacznie się już w tę środę i żeby w ogóle zacząć myśleć o przeszkoleniu muszę mieć coś co się nazywa PKK i zdobyć to coś w Urzędzie Miasta. 

Czy ja jednak koniecznie muszę się aż tak spieszyć? Przecież mogę to odłożyć na później...No, ale trudno Liczę godziny jakie mam do rozpoczęcia najbliższego kursu w OSK i wychodzi mi tak, że na to że na realne działania-takie poza obowiązkami- jest ich tak mniej więcej 80. Osiemdziesiąt godzin i jak się nie pośpieszę to, o ile znam siebie, na pewno odłożę na potem, potem znowu odłożę i znowu , i znowu... Muszę się sprężać, tym bardziej, że byłem w piątek, więc sobota i niedziela odpada na działanie, gdyż instytucje, które muszę odwiedzić są w te dni zamknięte. Na pewno najlepiej będzie wszystko załatwić podczas jednego, góra w dwa dni. Czy warto tak ganiać za głupim prawkiem?

Po chwilowej niepewności jednak poszedłem na żywioł i udałem się do lekarza się zarejestrować, gdzie  pielęgniarka ostudziła troszkę mój zapał, gdyż zaśpiewała mi, że badanie jest płatne bez skierowania aż 200 zł oraz, że lekarz przyjmie mnie dopiero w środę na 13:00, ale to nie koniec. Na badanie muszę mieć zbadany cukier i zaliczonego okulistę w poradni. No tak. Akurat 24 to środa, a to ten sam dzień co mam początek kursu w ośrodku szkolenia kierowców. Tak więc oprócz szkolenia za prawo jazdy muszę płacić za prywatne badania-prywatne no bo w końcu zależy mi na czasie, no i oczywiście rejestrować się do prywatnych gabinetów, żeby się umówić na jakieś terminy.

Zaczynam od badania cukru we krwi. Z doświadczenia wiem, że trzeba to zrobić rano, gdyż laboratoria przyjmują materiał do badania wcześnie-zazwyczaj od 7:30. Na badanie trza iść na czczo. Gdy przybyłem nie było ludzi, gdyż rejestracja jest czynna od 8 rano i zapewne ludzie są przekonani, że do laboratorium trzeba się rejestrować, a nie trzeba, więc szybko mi pobrali krew do badania. Wyniki cukru we krwi już dostępne 1h-2h po badaniu i nie były drogie, nie ma czasu ich odebrać, gdyż trzeba iść robić. Po robocie zaszedłem do poradni okulistycznej i tam dowiedziałem się, że mam do wyboru okulistę lub optometrystę. Na szczęście pani w rejestracji była bardzo pomocna i wyjaśniła, że do prawa jazdy potrzeba mi okulisty i jakiegoś papieru od niego. No tak papier rodzi papier, typowe. No i niestety pani doktór przyjmuje w piątek, co mi nie pasuje(kurs zaczyna się w środę), ale na szczęście jest druga poradnia okulistyczna tej samej firmy i tam jeszcze zdążę zbadać wzrok. Biorę tramwaj spalinowy i spieszę się żeby zdążyć nim okulista się rozmyśli, idę do rejestracji i tam wita mnie kobieta w średnim wieku z taką plakietką „Uczę się”. Zaczyna się walka...

-Dzień dobry ja do pani doktor podaję imię i nazwisko
-Nie ma już tej pani, była do 12
-powiedziano mi w poradni waszej firmy na innej ulicy, że tutaj mnie przyjmie jeszcze okulista
-przykro mi, ale nie ma w tej chwili nikogo
-Czy zrobię tutaj jeszcze dzisiaj badania?
-Tak, ale nie u pani doktor
-No, ale wcale nie da się u was dzisiaj zbadać dzisiaj wzroku?
-Po 18 będzie pani doktor imię i nazwisko
-to proszę mnie zarejestrować
Po naszej rozmowie ktoś przychodzi i się pyta o te samą doktor o którą ja pytałem, bo w tej samej filii co i ja byłem skierowali go tu, bo tu jeszcze przyjmuje okulista. Pocieszyłem gościa i powiedziałem mu o moim przypadku. Nie widziałem, go już potem tego dnia(może jednak olał tę kobietę w rejestracji znalazł tę panią doktor?). 

Wieczorem było bardzo dużo rodzin z dziećmi. Czułem się jak u pediatry, a nie jak u okulisty. Bardzo energiczna pielęgniarka w okularach kierowała ruchem pacjentów jak policjant na skrzyżowaniu-a to prowadząc do jednych drzwi, a to przez korytarz, a to zatrzymując ludzi, którzy już myśleli, że to oni mają pierwszeństwo iść do lekarza w tym momencie. Brakowało jej tylko gwizdka. Gdy mnie poprosiła wykonała rutynowe badanie wzroku. Następnie wyjaśniła mi, że jeśli zacznę nosić okulary, czy soczewki lub przestanę je nosić, to muszę powtórzyć badanie, bo do prawa jazdy muszę jasno się określić czy noszę, a jeśli już coś noszę, to co: soczewki, czy okulary.
Ta przyjemność kosztowała mnie symboliczne 100zł. 

Na następny dzień miałem już wszystko prócz zdjęcia od fotografa. O dziwo zdjęcie zrobił od razu w 15 minut, bez rejestracji. Poszedłem na 13:00 po papier badania stwierdzający, że mogę prowadzić samochód kat. B, przedkładając zlecone mi i opłacone przeze mnie badania oczu i krwi, a następnie z tym wszystkim do urzędu miasta. Rozmowa z urzędniczką była zabawna. Powiedziałem, że chcę PKK, a ona mi sypnęła garścią potrzebnych dokumentów niezbędnych i wymaganych żeby je dostać, które oczywiście już miałem wcześniej. Wziąłem więc wniosek i załatwiłem tę sprawę od ręki, nawet zdążyłem zjeść obiad na mieście i poszedłem do OSK na pierwszą lekcję 16:00

Udało mi się, ale najważniejsze jest jeszcze przede mną-nauczyć się jeździć i zdać egzamin.



tagi: biurokracja  zdrowie  prawko  urzędy  badania 

beczka
26 stycznia 2018 23:00
18     1716    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @beczka
26 stycznia 2018 23:23

Najważniejsze, ale najłatwiejsze ! :)

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @beczka
26 stycznia 2018 23:32

Ciekawe jak teraz jest ze zdawalnością?

Jakieś 7 lat temu szkoliłem żeglarsko egzaminatora samochodowego, który objaśnił mi powody trudności uzyskania prawa jazdy w Polsce.

Ośrodki egzaminowania "miały na utrzymaniu" sporą liczbę MO-wców.

Przy określonej cenie egzaminu, trzeba ich przeprowadzić dużo więcej niż było spragnionych klientów, by egzaminatorzy mieli na godne życie.

Mechanizm osiągania "celu sprzedażowego" polegał na cichym określeniu przez partię wewnętrzną pożądanego % zdawalności (w skali roku).

Jeśli któryś egzaminator miał wyraźnie odmienne wyniki, musiał się liczyć z bardzo "wnikliwą" oceną swojej pracy.

zaloguj się by móc komentować

beczka @MarekBielany 26 stycznia 2018 23:23
27 stycznia 2018 10:52

Wcale nie takie łatwe jak się wydaje :-)

zaloguj się by móc komentować

beczka @Zawierucha 26 stycznia 2018 23:32
27 stycznia 2018 10:54

Z tego co wiem jest bardzo różnie, bo egzaminatorzy stosują bardzo podchwytliwe polecenia i zastawiają różne pułapki.

zaloguj się by móc komentować

Kuldahrus @beczka
27 stycznia 2018 10:55

Jeździć dopiero nauczy się Pan po egzaminie, teraz będą Pana uczyć pod egzamin żeby go zdać.

zaloguj się by móc komentować

beczka @Kuldahrus 27 stycznia 2018 10:55
27 stycznia 2018 11:05

Zdaję z tego sprawę. Na razie mam tylko praktykę jeździecką na rowerze.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @beczka
27 stycznia 2018 11:19

Dziwne, za moich czasów biurokracje robiła szkoła nauki jazdy.
Zrobiłem prawko poprzedniego lata tu w Czechach i prawdziwa jazda zaczęła się po zdaniu egzaminu. Wprawdzie przed kursem musiałem załatwić sobie meldunek i "rodne cislo" czyli takich ich PESEL i to było pół roku biegania (procedura trwa jakieś trzy miesiące a miałem też przeboje z umową o mieszkanie). To po zdaniu egzaminu poszedłem do magistratu miasta by złożyć podanie o dokument Pani powiedziała, że niestety zmieniły się przepisy i ponieważ z krajów ościennych głownie austrii i polski przybywają turyści tylko po to by zdać egzamin, muszę udokumentować, że tu mieszkam. No i miałem taką listę rzeczy do zrobienie, że myślałem że spadne. Najgorsza była notarialna umowa wynajmu czego nigdy nie miałem i nie chciało mi się robić. Na szczęście urzędniczka jak to urzędniczka ma swoje możliwości no i urokiem osobistym zdołałem załatwić sprawę bez tej notarialnie potwierdzonej umowy. I dzisiaj zbliżam się do najeżdzonych 10tys km.

zaloguj się by móc komentować

beczka @parasolnikov 27 stycznia 2018 11:19
27 stycznia 2018 11:59

Stare dobre czasy. Dzisiaj prawko to taki ekskluzywny produkt. Kierowcy muszą być coraz lepsi, więc muszą coraz więcej płacić za ten dokument za doszkolenia, godziny jazdy itp. 

 

zaloguj się by móc komentować

Zawierucha @beczka 27 stycznia 2018 10:52
27 stycznia 2018 12:11

...znaczy się bez zmian i lepiej zrobić sobie wczasy za kółkiem za górami i lasami

- u południowych sąsiadów.

zaloguj się by móc komentować

Paris @parasolnikov 27 stycznia 2018 11:19
27 stycznia 2018 18:36

Gratuluje  !!!

Ja musze sie przyznac, ze PJ zrobilam w 2 klasie technikum zawodowego... cala procedura biurowa byla traktowana "przez palce" - to nie to co dzisiaj.  Na tzw. jazdy lecialam jak na skrzydlach... do dzis bardzo lubie jezdzic samochodem. Egzamin zdalam... i to za pierwszym podejsciem i dopiero przy wypisywaniu dokumentu moi instruktorzy skapowali, ze ja  mialam  z ledwoscia 16 lat... afera byla nie z tej ziemi... lecialy "dlugie i krotkie"... w koncu stanelo na tym, ze moj tata musial podpisac takie zobowiazanie, ze za ewentualne moje "szkody drogowe" bierze odpowiedzialnosc do osiagniecia przeze mnie pelnoletnosci... ale zrobil to chetnie, gdyz rodzice wtedy nie mieli auta i wiadome bylo, ze jezdzic nie bede... ale dokument byl juz w mojej kieszeni... i potem za parenascie lat jak juz kupilam sobie "maluch'a" to to moje PJ - bylo jak znalazl.

No i musze potwierdzic, ze jazdy to dopiero nauczylam sie jezdzac swoim samochodem... tak wiec, Panie Parasolnikov - praktyka czyni mistrza i zycze Panu zawsze 'szerokiej drogi'.

zaloguj się by móc komentować

Paris @beczka 27 stycznia 2018 11:59
27 stycznia 2018 18:45

Trzymam kciuki...

... i zeby obylo sie bez tych dodatkowych jazd... czy - nie daj Boze - powtorek egzaminow. Dzisiaj tak sie porobilo, ze posiadanie PJ to normalka i jednoczesnie mus... nie wyobrazam sobie nie miec PJ. 

zaloguj się by móc komentować

Robo @beczka
27 stycznia 2018 19:03

Czy jest trudniej niz kiedys tego nie mozna jednoznacznie stwierdzic . Kiedy ja zdawalem jazde zaliczylo tylko nas dwoch na kilkanascie osob, zdawalem u bylego milicjanta  (Doniec) Magazynier pewnie tez go pamieta, to byl postrach i ciezka sprawa. Ale jakos poszlo. Wieku tez nie mialem jak Paryzanka i musialem kilka miesiecy czekac na papier. A potem juz z gorki ,zdalem jak Valser na ciezarowe z przyczepa . Tak ze wszystko bedzie dobrze i nie ma co sie martwic. Potem zrobic kilka setek tysiecy km a i tak nigdy na drodze nie ma pewnosci.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @beczka
27 stycznia 2018 19:30

Nie ma co gratulować to kwestja cierpliwości, a nie talentu ... no i oczywiście uroku osobistego :)

zaloguj się by móc komentować

Paris @valser 27 stycznia 2018 18:48
27 stycznia 2018 19:36

Dziwny ten "zaszczyt"... 

posiadania jednego PJ. We Francji tez strasznie ostatnio zdrozaly te kursy na zrobienie PJ... Kolezanka jest teraz w trakcie kursu na PJ i pisala mi w mail'u, ze ta przyjemnosc kosztowala ja jak dotad 900€... powtorkowy egzamin to kolejne 300€... tak wiec moja kolezanka Ewa - autentycznie - przezywa teraz okropnego "stresa"... ja przy okazji tez.

Co sie tyczy wymiany PJ... to nawet prawie te 13 lat temu kiedy wyjechalam do Francji nie musialam wymieniac PJ.  Mialam juz wtedy wymienione PJ na tzw. unijne... plastikowe i z logo UE... Frankom to moje polskie PJ bardzo sie podobalo, tak samo zreszta jak DO... ale potem jak zlapalam - chyba - ze 7 mandatow za przekroczenie szybkosci - to zmusili mnie do wymiany na francuskie... aby odebrac mi "punkty karne".

A teraz kiedy juz jestem w Polsce - to sie okazalo, ze nie musze wymieniac tego francuskiego na polskie... chyba, ze popelnie jakies wykroczenia w Polsce, no to bede zmuszona do wymiany.

 

zaloguj się by móc komentować

tadman @beczka
27 stycznia 2018 19:56

Prawo jazdy, ach! U mnie w szkole średniej można było zrobić prawo jazdy na motocykl i samochód. Kurs prowadził pan z PO. Było fajnie, a najlepszy numer wyciął kolega z równoległej klasy, znany flegmatyk, przy nauce jazdy na motocyklu. Zrobił wszystko dokładnie jak kazał pan z PO, tylko zapomniał wsiąść na motocykl i zaczął z nim gonić po szkolnym boisku. Pan z PO nie stracił zimnej krwi i pobiegł za kolegą, uniósł tylne koło i kazał zgasić motor.

Jedna z moich pracownic zdawała kilkukrotnie kurs na prawo jazdy (nie chciała się przyznać ile razy) i dała za wygraną. Jedna z jej znajomych robiła prawo jazdy i nie mogła się nachwalić swojego instruktora, że opanowany, że nie wprowadza nerwowej atmosfery i zachęciła do wykupienia moją pracownicę kilku jazd. Przy tym podejściu zdała jazdy za pierwszym razem.

Starsza pani, która ma prawo jazdy, powiedziała iż to był jej najpoważniejszy egzamin w życiu, bo nie śni się jej matura, wstępniak na studia, czy obrona pracy, a egzamin z prawa jazdy tak.

zaloguj się by móc komentować

Paris @parasolnikov 27 stycznia 2018 19:30
27 stycznia 2018 20:10

Naturalnie  !!!

Urok osobisty - to wbrew pozorom - w zyciu jest niezwykle wazna sprawa.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @beczka 27 stycznia 2018 10:52
27 stycznia 2018 21:09

Nie pisałem "łatwe", ale "najłatwiejsze" ! :)

Naprawdę !

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @beczka
27 stycznia 2018 21:18

Może - wiem nie zaczyna się - mogłoby być tak: na egzamin przyjeżdżamy pojazdem, na który potrzebne jest prawojazdy. Ile liści - co tam o gaciach - spadnie ?!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować